Mińsk 2015 – Monachium 1938, Debalcewo 2015 – Sarajewo 1914, Ukraina-Afganistan

Warunki zawieszenia broni są w wyrazisty sposób nieprzestrzegane przez prorosyjskich separatystów i tamtejsze ugrupowania terrorystyczne. Objawia się to nie tylko trwającym ostrzałem pozycji ukraińskich, ale także niedopuszczaniem przez separatystów obserwatorów OBWE, którzy na mocy umowy Mińsk-2 mieli prowadzić kontrolę działań obu stron. Na stwierdzenie, że zawieszenie broni nie weszło w życie czy też zostało zerwane należy jednak jeszcze moment poczekać. Strona, która zrobiłaby to zbyt pospiesznie mogłaby narazić się na zarzut, że to właśnie ona zrywa porozumienie. Gromadzone są więc informacje, co właściwie się dzieje. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby taki stan wyczekiwania trwał zbyt długo. Można co najwyżej mówić jeszcze o dniu następnym, najdalej dwóch dniach. Jeśli potwierdzi się to co zapowiedział rzecznik pseudorepubliki donieckiej, że w odniesieniu do Debalcewa separatyści nie mają zamiaru stosować się do zawieszenia broni, to Mińsk-2 okaże się tak samo i ostatecznie fikcją jak Mińsk-1.
Wobec takich przewidywań najistotniejsze staje się pytanie co dalej? Waszyngton spełnić winien wtedy swoje obietnice dostarczenia Ukrainie broni oraz instruktorów wojskowych. Dla kanclerz Merkel będzie to argument wobec własnej opinii publicznej, by zaostrzyć postawę wobec Kremla. Jeszcze ważniejsze może być to dla prezydenta Hollanda, bowiem francuska opinia publiczna jest znacznie bardziej wahająca niż niemiecka, a najrozmaitsze wpływy rosyjskie zdają się być dziś znacząco silniejsze nad Sekwaną niż na Renem. Zachód w całości będzie najprawdopodobniej dążył do maksymalnego wykorzystania broni gospodarczej, włącznie z cofnięciem Rosji systemu bieżącego kredytu SWIFT.
Niezależnie od postępowania Zachodu po stronie rosyjskiej należy spodziewać się eskalacji konfliktu, choć może to nastąpić w różnym natężeniu. W oczywisty sposób towarzyszyć temu będzie propagandowa kampania kłamstw, że to Kijów zerwał porozumienia i natężenie antyamerykańskiej retoryki. Trudno stwierdzić, jak dalece armia rosyjska jest przygotowana do konfliktu na szerszą skalę i może się go obawiać.
Udostępnienie Ukrainie nowocześniejszej broni oraz inne podobne działania NATO wzmogą też niemal z pewnością agresywną retorykę Kremla. Natężyć się też mogą pogróżki związane z możliwością konfliktu nuklearnego. Putin stopniując napięcie będzie stawał się coraz bardziej niewiarygodny i wyobrażenie, że dojdzie do następnej rundy negocjacji „mińskiego” typu będzie już niemal nieprawdopodobne.
Kalkulacją Putina może być, że silny nacisk na Ukrainę zdekomponuje to państwo i wywoła chaos, który zmusi Zachód do ustępstw. Trudne to jednak będzie do osiągnięcia, jeśli Kijów otrzyma odpowiednie wsparcie gospodarcze i militarne. Nie wykluczone przecież, że rządom Poroszenki i Jaceniuka uda się wdrożyć odpowiednie reformy, a na rosyjską agresję społeczeństwo ukraińskie zareaguje mobilizacją i solidarnością. W takiej sytuacji Ukrainie uda się może dokonać postępu w sytuacji wewnętrznej, mimo tak trudnej zewnętrznej sytuacji. Wtedy czas zacznie się liczyć przede wszystkim na niekorzyść Putina obłożonego sankcjami.
Kremlowski dyktator może oczywiście liczyć na wytrzymałość społeczeństwa rosyjskiego i poddaniu swego otoczenia pełnej kontroli. To nie jest wykluczone przez pewien czas. Z drugiej strony dzisiejsze społeczeństwo rosyjskie nie wydaje się być tak bierne i tak zniewolone jak w okresie komunistycznym, a same elity wydają się w znacznie poważniejszym stopniu spluralizowane. Powszechnie uciążliwości i zagrożenia związane z prowadzoną przez Putina polityką będą odczuwane z coraz większym przyspieszeniem. Nawet w okresie komunistycznym nastroje społeczne miały wpływ na postępowanie i stosunki władzy, należy więc przewidywać, że również i teraz tak będzie.
Eskalacja konfliktu może prowadzić do utraty na nim kontroli i wojny, ale także jego rozwiązaniem może być upadek reżymu Putina. Wojna z Ukrainą może stać się tym samym dla dzisiejszej pseudo-federacji rosyjskiej (w istocie zlepka skolonizowanych terytoriów), czym dla Związku Sowieckiego była wojna w Afganistanie. Tylko, że Związek Sowiecki upadł niejako po cichu. Została się po nim Federacja Rosyjska, która jeśli upadnie, to ze znacznie większym hukiem. I to też nam grozi.



Kategorie:Geopolityka;

Tagi: , , ,

2 replies

  1. Myślę, iż wszystkim stronom odpowiada obecne rozwiązanie. Ekipa na Kremu może za pogarszającą się sytuacje ekonomiczną w kraju obwiniać sankcje. Kijów zaś w spokoju zajmować się rządzeniem, trzymając wrzód Donbasu poza przestrzenią publiczną kraju. Zadowoleni są także separatyści, mogąc sprawować władzę na podporządkowanym sobie terytorium i zajmować się swoimi ciemnymi interesami. Przecież dlatego właśnie zostawioną im wolne dojście do Morza Azowskiego. Zmasowane natarcie ukraińskie już dawno mogłoby im odebrać ten skrawek terenu. Zamiast tego mamy udawane walki o Debalcewo, które i tak wkrótce zostanie przekazane separatystom (niby po ciężkich walkach). Tylko zwykłych ludzi szkoda.

    • Jest 18 lutego, siły ukraińskie praktycznie bez walk oddają Debalcewo separatystom. Dowództwo ukraińskie pozostawiło swych żołnierzy bez wsparcia. Chodzi chyba o to by pod naporem wojsk separatystycznych zmusić ich do wycofania się. I jak to rozumieć?
      Chyba, że to ma być pułapka na separatystów, okazja by robić ich skoncentrowane wokół Debalcewa siły. Ale coś nie chce mi się w to wierzyć… Za parę dni się okaże.

Dodaj komentarz