Żydokomuna i komunopolonia. O książce Pawła Śpiewaka

1.Historia Żydów w dużej części przynależy też do dziejów Polski. Nie powinna być więc traktowana jako egzotyczna czy osobna, choć tak często się w istocie dzieje. To, że historia polskich  Żydów nie włącza się do historii Polski albo też traktuje się jakoś coś marginesowego wymaga dziś zastanowienia. Z pewnością książka Pawła Spiewaka może przyczynić się by ten stan uległ zmianie. Książka, skądinąd świetnie napisana wymaga bardzo starannej lektury, bowiem stawia zasadnicze kwestie nie tylko dla stosunków polsko-żydowskich ale i dla samej historii Polski.

 2. Pierwszym niezbędnym zadaniem jest lepsze poznanie dziejów społeczności żydowskiej w Polsce w szerokim europejskim kontekście. Zawężenie tego kontekstu wyłącznie do wewnętrznych dziejów żydostwa lub zagadnień antysemityzmu nie może dać właściwego zrozumienia.

Dzieje społeczności żydowskiej tak jak ją przedstawia Paweł Śpiewak – lub przynajmniej taką interpretację podpowiada – były w znacznie  większym stopniu podobne do dziejów innych procesów narodotwórczych niż się to powszechnie wydaje. To, że historia żydowskiego procesu narodotwórczego kończy się w Izraelu, a nie gdzieś w Europie, jest wynikiem skomplikowanego zbiegu przypadków, niestety w części przypadków tragicznych. Mówiąc o procesie narodotwórczym należy mieć oczywiście na względzie tworzenie się nowoczesnych narodów w XIX i po części XX wieku.

Tak jak wiele innych narodowości, które przeobrażają się w nowoczesne narody, wyłaniając się z przednowoczesnej etnicznej mozaiki, również Żydzi zaczynają odkrywać siebie nie tylko jako etniczną czy religijną wspólnotę, ale również jako naród. Zarówno europejskie oświecenie (Haskala) jak i włączenie się społeczności żydowskiej w procesy modernizacji (m.in. dzięki dużej ilości ludności miejskiej) czyni Żydów pionierami dziewiętnastowiecznej nowoczesności.

Problem polegał na tym, że w wielu innych przypadkach proces ten prowadził do stworzenia państwa narodowego. Urbanizacja, industrializacja i wspólny język pozwoliły na utworzenie państw narodowych nawet tam, gdzie wydawało się brak było ku temu historycznych przesłanek jak w przypadku Słowaków czy Łotyszy. Pod wieloma względami społeczność żydowska miała więcej przesłanek niż inne społeczności, by dobić się własnego państwa. Masa żydowskiej biedoty czy malowniczy chasydzi nie powinni utrudniać zobaczenia tej właśnie żydowskiej nowoczesności, czym bowiem różnili się oni od dzisiaj równie dla nas egzotycznych chłopów poszczególnych narodów.

Żydowskiemu ruchowi narodotwórczego brak jednak było jednego istotnego elementu, który nie pozwolił im utworzyć własnego nowoczesnego państwa narodowego na terenie kontynentu europejskiego – terytorialności. Nie wiadomo było ani nie sposób było określić, na jakim terytorium, na jakim obszarze, w jakim miejscu mieli by Żydzi tworzyć swoje państwo. Jedynie to stawiało ich w sytuacji wyjątkowej i trudnej, na koniec zaś tragicznej.

W Europie, w której wielkie procesy cywilizacyjne prowadziły do tworzenia się państw narodowych, Żydzi pozostawali bez swego terytorium – mało tego byli postrzegani przez innych  jako przeszkoda na drodze do uzyskania ich własnych państw narodowych. Wszędzie będąc mniejszością szukać musieli często dla zachowania własnej tożsamości sojuszników przeciw większości na danym obszarze, opierając się o tch najmożniejszych Rosjan czy Niemców, co wywoływało dodatkowe konflikty. Bogaty opis Pawła  Śpiewaka dostarcza wielu przykładów takiej właśnie sytuacji – opis w dużej części zgodny dawnymi już sugestiami Hannah Arendt. Nowością i przesunięciem akcentów jest to, że Pawła Śpiewaka interesuje przede wszystkim przyczyny zaangażowania Żydów w ruch komunistyczny, gdy tymczasem Hannah Arendt interesowały przede wszystkim źródła antysemityzmu jako składowej ruchów totalitarnych.

3.Jeśli ruch narodotwórczy Żydów był często w konflikcie interesów z innymi ruchami narodowymi to oczywiste staje się pytanie jak układały się i jak mogły układać się stosunki między polskim a żydowskim ruchem narodowym, a na polskich terenach, gdzie Żydzi stanowili tak znaczną mniejszość.

Nieuchronnie nasuwa się pytanie, czy po stronie polskiej (jak i po żydowskiej) nie można było prowadzić zupełnie innej polityki – ścisłego aliansu i ustalania wspólnoty interesów. Oczywiście istnieje wiele argumentów, że tak nie mogło się zdarzyć, gdyż obie strony tego nie chciały. Polacy uważali, że Żydzi mają inne interesy niż Polacy, Zydzi odrzuceni przez Polaków tym bardziej zamykali się i koncentrowali się na własnych interesach. Tak pewnie musiało być, problem jednak, że tego zaczarowanego koła nikt właściwie nie usiłował przerwać.

Należy zdać jednak sobie sprawę, że stosunki polsko-żydowskie mogły układać się zupełnie inaczej. Żydzi wzięli istotny udział w modernizacji Polski, być może jednak gdyby te stosunki układały się inaczej i lepiej, ich wkład mógłby być jeszcze większy, a Polska na ścieżkę nowoczesności wkroczyć by mogła wcześniej i szybciej.

Takie jednak wyobrażenie musiało by być połączone z pełną akceptacją polskich Żydów jako polskich obywateli i Polaków bez żadnych dwuznaczności (i często głupich żartów z tym związanych).

3. Pozornie centralnym tematem książki jest żydokomuna. Tym niemniej wobec toksycznej siły tego stereotypu jest to temat ważny. Trzeba od razu powiedzieć, że dla wyznawców tego mitu (z których większość,  choć może nie wszyscy są antysemitami) książka Pawła Śpiewaka dostarczyć może dziesiątków przykładów antysemickich przekonań. Czytając selektywnie i bez zrozumienia można istotnie odnaleźć w książce opis szczególnego związku, jaki łączył część społeczności żydowskiej z ruchem komunistycznym.

Autor nie unika wspominania o faktach, które z takich czy innych względów mogłyby się wydać dla niego wygodne w celu demistyfikacji „żydokomuny”. Jest świadomy powszechnie obecnych i obiegowych argumentów, które dowodzą, że „Żydokomuna” istniała i może istnieje dalej. Pisze więc o stalinowskich oprawcach, podaje dokładne statystyki  nie kwestionując danych takich historyków jak Gontarczyk.

Wyjątkowo ohydną, bo służalczą rolę, odegrali oficjalni przedstawiciele polskiego żydostwa. Syjonizm atakowano w „Fołks Sztyme”, organie Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, organizowano „spontaniczne akcje” pośród aktywu żydowskiego w celu potępienia państwa Izrael (s.220)

W innym miejscu można w jego książce przeczytać:

Udział Żydów w ruchu komunistycznym w Sowietach i w Polsce, liczna obecność w służbach bezpieczeństwa, wywiadzie oraz w kontrwywiadzie daje się z trudem, jeśli w  ogóle, pogodzić z tym dominującym paradygmatem (cierpienia i nauka – dop.KW) mówienia o Żydach w diasporze. Wskazuje na wymiar odpowiedzialności i winy. (.s.205)

W istocie jednak Paweł Śpiewak całkowicie obala ten mit i to w sposób nie podlegający wątpliwości. Nie oburza on go i jego argumenty nie są moralizowaniem (jak zdarza się wielu anty-antysemitom). Jest świetnym historykiem, który odważnie podejmuje zakazany dotychczas dla nauki temat, a zawładnięty przez brak rozsądku i głupotę.

Paweł Śpiewak, że jeśli mielibyśmy mówić o żydokomunie to tak samo winniśmy mówić „komuno polonia”. To, że Żydzi mieli więcej powodów by wiązać się z ruchem komunistycznym nie stanowi ani o tym, że byli jego twórcami ani tego, że nie stawali się jego ofiarami.

Autor w niezwykle przenikliwy sposób opisuje i objaśnia powojenną sytuację w Polsce, kiedy Żydzi stanowią istotną część wyższego aparatu władz i służb bezpieczeństwa. Pokazuje jak przedwojenny mit nakłada się na nową sytuację (nieproporcjonalna ilość Żydów przy władzy). Pokazuje jak nowe formy antysemityzmu były atakiem na janczarów a nie na ich dowódców w Moskwie, jak beznadziejność i klęska wywołuje demona. Pokazuje jak nad reprezentatywność  (o której można mówić tylko wtedy, gdy nie jest ona legendarnym ogólnikiem lecz jest dokładnie określona na podstawie badań) Żydów można wyjaśnić, bynajmniej nie usprawiedliwiając czynów takich ludzi jak stalinowski kat Samuel Morel.

4. Stosunek do Żydów stanowi bardzo poważny test dla polskiej tożsamości. I wcale nie z powodu oczywistej potrzeby zwalczania antysemityzmu, który najpewniej w Polsce utrzymuje się średnim europejskim poziomie (co bynajmniej nie stanowi żadnego usprawiedliwienia). Stosunek do Żydów i ich kultury wyznacza w Polsce granicę między zwolennikami państwa ściśle narodowego (choćby nie byłoby to wypowiedziane wprost i nie było skażone nacjonalizmem) a zwolennikiem polskiego federalizmu. Polski federalizm to  odwoływanie się do wielokulturowości pierwszej Rzeczpospolitej. Ta wielokulturowość obejmuje Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, a nawet choć na wpółmityczny sposób na przykład Ormian czy polskich Tatarów. W znacznie mniejszym stopniu zaś obejmuje Żydów, którzy traktowani są odrębnie (nawet jeśli z sympatią). Ukraińcy, Białorusini i Litwini opuścili jednak tą wyobrażoną już tylko wielokulturową Rzeczpospolitą w XIX wieku wraz z narodzinami nowoczesnych ruchów narodowych. Jeśli z dawnego federalizmu dawnej Rzeczypospolitej coś pozostało, czy też pozostawało dłużej,  to właśnie związek z Żydami.

5. Ostatnia część książki ma charakter bardziej osobisty. Marzec 68 Antysemicka kampania w PZPR i wywołane tym antysemickie nastroje były już wielokrotnie opisywane. Paweł Śpiewak  patrzy jednak na tą epokę oczami pokolenia, którą ją przeżywała. przywołuje pamięć o postaciach, które doskonale znane są jego i mojej generacji takich jak Wiktor Woroszylski, Zygmunt Zimand. To właśnie oni a nie „stalinowscy kaci” wskazani byli na pseudo-dowód istnienia żydokomuny. Istotnie biografie niektórych z nich (jak np. nie wspomnianego w książce Krzysztofa Wolickiego, z którym byłem zaprzyjaźniony a co budziło niechętne uwagi tych, którzy nie mogli zapomnieć mu jego wcześniejszej działalności) były w rozmaity sposób uwikłane w dzieje powojennej komunistycznej władzy. Zarzuty te i wypomnienia  czyniono wtedy, gdy osoby te  były już  w poważny sposób zaangażowane w opozycję antysystemową. Jeśli chce ktoś pamiętać każdego żydowskiego stalinistę, to będąc konsekwentnym (choć nie jest to konsekwencja godna specjalnej pochwały) winien też pamiętać każdego żydowskiego opozycjonistę – działaczy tego ruchu, który tworzy Solidarność  a następnie przynosi Polsce niepodległość. Jest zadziwiające i godne podziwu, że tak minimalna żydowska społeczność wyłania z siebie tylu dzielnych ludzi niewahających się wziąć udział w przedsięwzięciu, jakim było obalanie komuny.

Nie chcę w ten sposób w żadnym wypadku powiedzieć, że owo zaangażowanie może być jakimś zadość uczynieniem za zaangażowanie w stalinizm (podjęcie owego problemu „winy i odpowiedzialności”, o którym pisze Paweł Śpiewak). Było czymś niestosownym zestawianie obu zjawisk. Chcę jedynie powiedzieć, że trzeba zauważać pozytywny wkład Żydów (zarówno tych, którzy chcą się tak nazywać jak i tych którzy są tak nazywani) w zupełnie najnowsze dzieje Polski.

Z pewną ironią można też zauważyć, że wiodącymi intelektualnie postaciami dla dwóch przeciwstawnych politycznie obozów są Adam Michnik i Bronisław Wildstein – jeden i drugi o wspaniałej biografii opozycyjnej. Dla nieuleczalnych  antysemitów może stanowić to prowadzić  stwierdzenia, że Żydzi jak zawsze mają być wszechobecni i sięgają po rząd dusz. Może to być jednak stwierdzeniem normalności, że Żydzi to dziś nie tylko „żydolewica” ale i „żydoprawica”. Wspominam o żydowskich korzeniach Adama Michnika i Bronisława Wildsztajna tylko jako złośliwość uwaga pod adresem tych, który z własnego obozu w takim czy inny sposób chcieli by wykluczać żydowskich współobywateli. W istocie owa żydowskość nie powinna mieć dzisiaj żadnego znaczenia, gdy mówimy o czyjejś obecności w życiu publicznym.

Zarazem jestem zdania, że mimo wszystko  w stosunkach polsko-żydowskich dokonał się po roku 1989 duży postęp pozytywne zmiany. I jeśli coś stanowi sprawia w tych stosunkach trudność to nie jest to słabnący antysemityzm (choć wciąż go należy zwalczać), lecz właśnie brak zrozumienia, że dzieje polskich Żydów i dzieje Polski są nie do oddzielenia, że dzisiejsza polska społeczność nie zrozumie własnych dziejów i nie opowie sobie i światu własnej historii bez wiedzy o dziejach żydowskich współobywateli.

6. Tematyka stosunków polsko-żydowskich nadal jednak budzi duże emocje, należy jednak zadać pytanie, czy ich siła może być miarą znaczenie i wagi tej tematyki. Społeczność żydowska w Polsce to zaledwie 20-30 tys., a polityka polska nie jest aż tak globalna, aby stosunki polsko-izraelskie stały w centrum zainteresowań Warszawy. Jest jednak czynnik decydujący o tym, że problematyka polsko-żydowska długo jeszcze zachowanie wielkie znaczenie. Jest nim pamięć o Holocauście. Głównymi dyspozytariuszami tej pamięci są oczywiście Żydzie. Są jednak nimi z poważny sposób również Polacy, ponieważ tragedia Holocaustu w wielu wymiarach rozgrała

Tragedia Holocaustu łączy, więc obie społeczności w nierozerwalny sposób nawet jeśli stosunek sąsiedztwa i bezpośredniego współżycia został bardzo poważnie ograniczony.

7. Ostatnia moja uwaga dotyczy samego autora tej wspaniałej książki. Paweł Śpiewak ma wspaniałą biografię zarówno jako intelektualista jak i uczestnik ruchów obywatelskich i opozycyjnych przed 1989. Obecnie został on dyrektorem Żydowskiego Instytutu Historycznego. Trzeba koniecznie stwierdzić, że niezwykle ważna dla polskiej kultury instytucja miała przez długi pecha. Niegdyś zsyłano tam na kierownicze stanowiska strąconych z piedestału komunistycznych działaczy żydowskiego pochodzenia. Ich wykorzenienie decydowało, że w istocie posiadali niemal zerowe  kompetencje by kierować tą instytucją. Szczególnie szkodliwe to, że będąc całkowicie areligijni lub na komunistyczny sposób religijności wrodzy, zajmować się mieli zbiorami poświęconymi przepojoną religijnością żydowskiej tradycji. Sytuacja z czasem poprawiała się zwłaszcza po roku 1989, ale nigdy na czele Żydowskiego Instytutu Historycznego nie stał człowiek obdarzony taką intelektualną charyzmą i takim naukowym autorytetem. Nie wygląda na to, by książka była przygotowywana z myślą o objęciu tego stanowiska, ukazała się jednak w momencie gdy Paweł Śpiewak określa na nowo kierunki kierowanej przez siebie placówki. Daje to nadzieje, że ŻIH stanie się miejscem i inspiratorem wielu debat, których Polska tak bardzo potrzebujemy a tematyka żydowska zyska swoje pełne obywatelstwo w kulturze polskiej. Nawet jeśli stanie się to tak późno i po tylu tragediach, będzie to z pewnością czymś szalenie istotnym.



Kategorie:Comments on Books, Historia i Pamięć;, Książki;

Tagi: , , ,

2 replies

  1. Czas poświęcony na lekturę “Żydokomuny” Pawła Śpiewaka bynajmniej nie okaże się dla czytelnika czasem straconym. Dla mnie, nie mniej ciekawa była także lektura nielicznych (a przynajmniej nie tak licznych jakbym się spodziewał), lecz ciekawych recenzji i komentarzy.
    Odnosząc się do tej zamieszczonej na niniejszej stronie, muszę stwierdzić, iż tylko z niektórymi spostrzeżeniami jestem skłonny sie zgodzić.

    Naturalnie nie ulega wątpliwości, że książka napisana jest bardzo zgrabnie. Dyrektor ŻIH proponuje głęboką i rzetelną analizę problemu, podaną w skondensowanej formie i napisaną przyjemnym językiem.

    Kolejnym spostrzeżeniem autora niniejszej strony i powyższej recenzji, co do którego nie mam najmniejszych wątpliwości, jest to, iż historia Żydów przynależy do historii Polski. W kolejnych jednak zdaniach dr Kazimierz Wóycicki twierdzi: “To, że historia polskich Żydów nie włącza się do historii Polski albo też traktuje się jakoś coś marginesowego wymaga dziś zastanowienia. Z pewnością książka Pawła Spiewaka może przyczynić się by ten stan uległ zmianie.”.
    Z pierwszym zdaniem zgadzam się bez cienia wątpliwości. Z drugim już nie. Czytając “Żydokomunę” co chwilę zastanawiałem się, nad sensem takiej publikacji. Zadawałem sobie pytanie, czy ta książka jest potrzebna. Czy wpłynie na czyjś pogląd? Czy kogoś przekona? Lub czy chociaż sprowokuje kogoś do szerszego i głebszego pochylenia się nad głównym problemem? Długo nie mogłem znaleźc odpowiedzi. Ostatecznie jednak, skłaniam się ku stwierdzeniu, że nie wpłynie, nie przekona i nie sprowokuje.
    Rozwijając tę myśl, przywołam kolejne spostrzeżenie dr Wóycickiego. Słusznie zauważa Pan Doktor, że prawdopodobnie najważniejszą intencją Pawła Śpiewaka jest zgłębienie historii Żydów w szerokim konktekście europejskim. Wracając do pytań postawionych przeze mnie nieco wyżej – twierdzę, że nie zostanie tak odebrana. Niestety, praca Dyrektora ŻIH może nie wywołać żadnej dyskusji, lub wywołać taką, w której ważniejsze od szerokiego kontekstu historii Żydów będzie – ujmując kolokwialnie – obrzucanie się błotem.

    W zasadzie czas, jaki upłynął od wydania “Żydokomuny” pozwala rozwinąć wątek ewentualnego efektu publikacji. Paweł Śpiewak nie chce nowego rozdania w obrzucaniu się błotem. W “Żydokomunie” nie opiniuje więc, nie prowokuje, lecz obiektywnie, rzetelnie i byc może nawet z przesadnym spokojem i wyczuciem analizuje i poszukuje przyczyn zaangażowania się Żydów w ruch komunistyczny. Mało prowokacyjny styl Śpiewaka jest wielka zaletą jego książki, ale też jej przekleństwem. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że zainteresowanie “Żydokomuną” wśród historyków, polityków czy publicystów jest mniejsze niż można było oczekiwać. Książka nie wywołała ogólnonarodowej dyskusji, ani refleksji nad stosunkami polsko-żydowskimi.

    Dr Wóycicki pisze, że stosunki te mogły ułożyć się zupełnie inaczej. Owszem. Podobny przekaz widoczny jest w książce Śpiewaka, który przecież żydokomunę umieścił na okładce przewrotnie. Twierdzi bowiem, że to mit antysemityzmu. Zgadzam się jak najbardziej. Nie mogę jednak uwolnić się od przekonania, że mit ten przetrwa tak samo długo, jak homerycki opis bitwy pod Troją i publikacja Pawła Śpiewak tego nie zmieni. Bo czy Paweł Śpiewak kogokolwiek tą książką przekonał do swoich racji lub chociaż do próby szerszego spojrzenia na podany problem? Wątpię. Może też po prostu nie taki był jego zamysł. I oby! W innym wypadku, naprawdę dobrze napisana książka, pomimo swojej wartości merytorycznej okazałaby się nie do końca udana.

  2. „Żydokomuna” Pawła Śpiewaka to może niezbyt obszerna lecz istotna i niewątpliwie fascynująca pozycja dla wszystkich zainteresowanych najnowszą historią narodu żydowskiego, a co za tym idzie również i historią Polski. „Interpretacje historyczne” (takim podtytułem obdarzona została monografia) sugerują szerokie spektrum pozycji z jakich autor spoglada na tytułowe zagadnienie, dzięki czemu nie podano czytelnikowi informacji wyjętych z kontekstu. Najważniejszym pytaniem stawianym w książce jest przyczyna nadreprezentacji Żydów w strukturach ruchów komunistycznych. Wielce prawdopodobne, że winny takiem stanowi rzeczy był antysemityzm, lecz autor nie umniejsza także kiedy trzeba win oraz zasług Żydów. Odwołuje się do konkretnych życiorysów. Przypomnieć należy haniebne procedery gett ławkowych czy numeruc clausus będące konsekwencjami niechęci na polu ekonomicznym. Argumenty autora są przekonujące bowiem odnosi się on do spychania Żydów jedynie do roli społecznej, a nie traktowania ich równi z innymi mniejszościami narodowymi. Ruch komunistyczny natomiast, zdaniem autora, pozwalał Żydom na samorealizację. Poniekąd jest to prawda, lecz budzi pewne zastrzeżenia, szczególnie w obliczu udowodnionej przez Timothy’ego Snydera tezy w pracy pt. „Skrwawione ziemie”, że to Żydzi właśnie byli wielkimi ofiarami komunizmu.

Dodaj odpowiedź do Bartłomiej Nersewicz Anuluj pisanie odpowiedzi